Eisenberg to marka, która poznałem lata temu mając szkolenie z Dominiką Kasztelan, która rozkochała mnie w całej gamie produktów opowiadając o patentach, historii i działaniu poszczególnego kosmetyku. To jedna z tych firm do których mam sentyment, zresztą kto zna Dominikę i Edmonda to wie, że tej pary nie da się nie kochać!
Nie mam biustu, ba nawet nie mam wyrzeźbionej klaty przez katorgę na siłowni, ale w tym miejscu chciałem dać marce Eisenberg swoje wsparcie. Eisenberg powstało w 2000 roku przez Jose Eisenberg, w 2011 do firmy już na stałe gości Edmond jego syn. Co z tą Dominiką? To sztuka niesienia wiedzy od konsultanta po najlepszego szkoleniowca jakiego znam aż teraz przez kosmetyczną miłość do marki po miłość z właśnie Edmondem.
Przede wszystkim szczerość
Domi nigdy nie wpycha każdego każdego produktu, jeśli więc dany kosmetyk nie jest dla Ciebie to właśnie to usłyszysz, nie ma obiecanych gruszek na wierzbie, bo nie da się kremem zmienić całego świata, ale da się danym produktem podziałać na dany problem wraz z kuracją dermatologiczną czy zabiegami.
Molekuły Eisenberg co to?
Trio molecular występuje w większości kosmetyków marki. Pierwsza cząstka to enzymy, które niwelują szorstkość i rozświetlają, druga to polipeptyd z mleka Cytokine poprawia odnowę komórkową a trzecia Biostymulin - pochodzi z tkanki pędów buka i stymuluje kolagen.
Trzymam kciuki za markę, która dostępna jest w Sephora <--
Paczka PR, nie ma to żadnego wpływu na wpis.