09 września

09 września

Skok na Bungee moje przeżycie

Przełamywanie strachu i próbowanie nowych rzeczy to moje drugie ja. Uważam, że jeśli się czegoś nie da, to nie da się tylko w teorii jednak praktyka pokazuje, że można wszystko. Jedyne co nas ogranicza do nasz umysł.



Skok na Bungee moje przeżycie


Przyjechaliśmy na miejsce, złapaliśmy za kwestionariusze, które trzeba było wypełnić, oddaliśmy je i czekamy na swoją kolej.
To czekanie wcale nie ułatwia sprawy, ale w końcu, gdy jest już skok opłacony, papiery wypisane i trasa przejechana to przecież głupotą by było zrezygnować!
Patrząc na stres innych, patrząc na to, jak skaczą inni moje serce podchodziło do gardła, szczególnie, że jedna osoba przede mną zrezygnowała na górze tuż przed skokiem.


Nadeszła moja kolej, zostałem zważony, opisany i solidnie zapięty do sprzętu, który mnie chronił i pozwolił skoczyć. Musiałem zdjąć buty, dlatego warto zaopatrzyć się w wygodne-np. trampki (poniżej kostki).

Już sam wjazd na szczyt mierzący 90 metrów dźwigiem można nazwać sukcesem, liny strasznie ciągną nogi a dźwig pnie się w górę wieczność!

Wykupiłem opcję zdjęć i filmu (film jest na moim IG TV na instagramie), ponieważ chciałem mieć pamiątkę na całe życie. Niekoniecznie ogarnąłem trzymanie kamerki, następnym razem będę wiedziałby nie trzymać jej przed siebie jak większość tylko wzdłuż ciała, wtedy nakręci się wszystko, co najważniejsze, czyli widoki i  potężną wysokość.


Instruktor na górze wprost powiedział, że jeśli ktoś się boi to bardzo dobrze, nie da się do skoku przygotować, na górze jest zupełnie inaczej, strach jest na tyle silny, że ciężko wykonać TEN ruch a mózg mówi "NIE!". Przy tego typu atrakcjach możemy poznać funkcjonowanie mózgu i jego wpływ na nas samych i decyzje, które chcemy podjąć, jednak warto spróbować opanować to niemiłe uczucie kontroli naszej głowy ...



skok na bungee


Hop i już, lecę, drę się, coś tam mówię, zachowuję się jak idiota... ale to zupełnie normalne. Jedni klną, jedni płaczą a inni się śmieją - tak reagujemy na strach, stres na inne emocje. Pociągnęło mnie z trzy razy góra dół, emocje i widoki nie są do opisania to po prostu trzeba przeżyć na własnej skórze. Na końcu trochę krwi do mózgu popłynęło i nie poczułem się najlepiej, ale liczy się sam skok, samo uczucie, które temu towarzyszy! Warto przełamać swój strach, każdy z Was napisze, że nie dałaby rady skoczyć, że nie ma mowy. Gdy skoczymy i długo po skoku jeszcze w głowie krążą plany, otwieramy oczy, chcemy jeszcze więcej, możemy przenieść świat i czujemy się silni. 

Jednym krótkim zdaniem - po prostu warto się poznać i przezwyciężyć swoje lęki. 


bungee kraków

jumping bungee

blog skok ekstremalny